Pani Maria Peda z Wocław niedawno obchodziła swoje 91. urodziny, ciesząc się wciąż doskonałym zdrowiem i niezawodnym poczuciem humoru, którym niezmiennie zaraża wszystkich wokół. Razem z mężem Adamem, z którym od 67 lat tworzy wyjątkowe i pełne miłości małżeństwo, stanowi prawdziwy wzór dla innych. Taki jubileusz, zarówno wiekowy, jak i małżeński, to prawdziwy ewenement, który zasługuje na uznanie i inspirację dla wszystkich.
Przypomnijmy, że nasza jubilatka urodziła się niedaleko Mławy – we wsi Zakrzewo, gdzie mieszkała przez 18 lat. Marysia to jedno z trojga dzieci jakie wychowali Stanisława i Leon. Siostrzane trio uzupełniały Anastazja i Barbara. W czasie wojny Niemcy wywieźli ojca na przymusowe roboty do Rzeszy, a dziećmi sama musiała zajmować się mama. Pani Maria doskonale pamięta tamte czasy, kiedy pielgrzymi odwiedzali ich rodzinny dom w drodze na odpust w niedalekiej Mławie. Biedni ludzie przychodzili wtedy do nich po coś do zjedzenia, a mama naszej jubilatki, osoba wielkiego serca starała się każdego nakarmić, a jeśli zachodziła taka potrzeba, dawała nawet schronienie w stodole. Mając zaledwie 8 lat mała Marysia pracowała na polu u Niemca. Jedno z wydarzeń tamtego okresu pamięta doskonale. Zbierała ziemniaki. Dogadała się z niewiele od siebie starszym chłopcem, że on – ze względu na większe siły – będzie opróżniał kosze, a ona będzie je napełniać wykopanymi ziemniakami.
- Chłopiec mieszkał w tej samej wsi. Dla takich jak my, praca w polu była ciężka. Za którymś razem z kosza, który dźwigał chłopiec, wypadło kilka kartofli. Rozzłościło to nadzorującego nas niemieckiego żołnierza, który zdzielił chłopca pejczem z rzemieniami. Po plecach malca pociekła krew. Nawet dziś mogłabym dokładnie narysować Niemca, który uderzył chłopca. Pamiętam jego zielony mundur, wypastowane oficerki sięgające do kolan – wspominała seniorka.
Pan Leon uciekł w końcu ze swojego więzienia, skąd trafił do Szczecina, a stamtąd dotarł w rodzinne strony. Nie był już tym samym człowiekiem, a rodzina nie bardzo wiedziała co zrobić, aby ojciec odzyskał swój dawny blask. Mieszkanka Wocław pamięta smak łez, które płynęły podczas opowiadań ojca o udrękach niemieckiej niewoli.
– Tata nam zawsze powtarzał, abyśmy uczyły się, a korzyści z tego czerpały w dorosłym życiu. Spełniałyśmy wolę ojca. We wsi była nauczycielka, która uczyła tak, żeby nikt nie wiedział. Czas pokazał, że tata miał rację. Dzięki temu, że uczyłam się mogłam podjąć pracę w urzędzie w Burkacie, a potem w Nidzicy – mówiła nam jubilatka.
Od 67 lat Pani Maria jest żoną pochodzącego z Biedruska w Wielkopolsce Adama, którego poznała na weselu u kuzyna w Oliwie.
- Znali się zaledwie miesiąc, a mimo to wzięli ślub, a w tej miłości wytrwali już 67 lat – mówi nam córka Elżbieta. – Tata chciałby jeszcze odwiedzić swoje rodzinne strony w Wielkopolsce i myślę, że niebawem spełnimy jego marzenie.
Państwo Peda, poza córką Elżbietą, wychowali jeszcze Teresę oraz Jacka i Wojtka. Najpierw mieszkali na Stogach, Pan Adam pracował w gdańskiej stoczni. Miasto im nie służyło, dlatego postanowili się przenieść na wieś, a los pokierował nimi do Wocław, gdzie mieszkają do dziś. Państwo Peda doczekali się 4 wnuczek i 7 wnuków oraz 3 prawnuczek i 6 prawnuków.
- Dobry humor w dalszym ciągu mamie towarzyszy. Przy czytaniu nie musi wspomagać się okularami, a dla zdrowotności nie pogardzi kieliszkiem dobrego koniaku. Oby tak było jeszcze przez wiele lat – dodaje córka Elżbieta.
Wójt Dawid Pietrucha, który odwiedził mieszkankę Wocław, życzył jubilatce dobrego zdrowia i pogody ducha.
- Niech każdy nadchodzący rok będzie pełen spokoju i szczęścia, a chwile spędzone z bliskimi niosą dużo ciepła i miłości. Pani Maria wspólnie z mężem tworzy przykład związku opartego na wzajemnym wsparciu i miłości, co jest godne podziwu i inspiracją dla nas wszystkich. Korzystając z okazji raz jeszcze życzę, by kolejne lata były pełne serdecznych chwil, świadczących o ogromnej sile i trwałości ich związku – dodaje Dawid Pietrucha.