Łąkietki w okolicach Częstochowy sięgają rodzinne korzenie Pani Krystyny Bednarskiej, która – jak jej rówieśnik z Cedrów Małych, Józef Sikora – dołączyła do prestiżowego grona 90-latków.
Wojna oszczędziła rodzinę Pani Krystyny. Owszem, w bliskim sąsiedztwie znajdowały się okopy, niemieckich żołnierzy widywało się każdego dnia, ale tragicznych wydarzeń nikt nie doświadczył.
- Słyszałam opowieść o tym, jak pewnego razu przyszedł na podwórko niemiecki żołnierz, który dał dzieciakom cukierki. Płakał i po głowie głaskał siostrę mojej mamy, która przypominała mu jego córkę pozostawioną w domu. Babcia kazała dzieciom wypluć słodycze, bo sądziła, że mogły być zatrute – opowiada nam córka Jadwiga.
Po wojnie Pani Krystyna, będąc jeszcze dzieckiem przeprowadziła się z częścią rodziny na północ kraju. Najpierw zamieszkali w Długim Polu, skąd nasza bohaterka pieszo chodziła do szkoły w Cedrach Wielkich. W Długim Polu poznała swojego męża Józefa, który mieszkał po sąsiedzku, a na Żuławy Gdańskie sprowadził się z rodziną z okolic Sandomierza.
- Mama żartuje, że tatuś ciągnął ją za warkocze. Taka forma zalotów okazała się skuteczna, bo zaowocowała ślubem w 1951 roku w kościele w Giemlicach. Po niedługim czasie rodzice przeprowadzili się do Kiezmarka. Mama znakomicie gotowała i piekła. Jej miłością był także ogródek. Do dziś pamiętam smak drożdżówki z kruszonką albo parowańców z papierówkami lub twarogiem. Mama robiła też znakomite przetwory – wspomina córka.
Pani Krystyna wspólnie z mężem wychowała synów: Wiesława, Zdzisława, Jerzego, Kazimierza i Sławomira oraz córki Barbarę i Jadwigę. Zacna jubilatka doczekała się 18 wnucząt oraz 22 prawnucząt.
- Niech 90. urodziny będą dla pani wyjątkowym świętem pełnym ciepłych wspomnień i pięknych chwil. Życzę, aby każdy dzień był pełen zdrowia, radości oraz miłości najbliższych – życzy wójt Dawid Pietrucha.