24 maja 97. urodziny obchodziła Pani Genowefa Budzyń. Mieszkanka Cedrów Małych świętowała już w niedzielę, a zacną jubilatkę – poza najbliższą rodziną – odwiedzili sąsiedzi i koleżanki.
Historia mieszkanki Cedrów Małych znana jest wielu mieszkańcom naszej gminy. Ale jest ona ciekawa i warto o niej mówić przy każdej nadarzającej się okazji. Pani Genowefa wywodzi się z rodziny Lechów, a urodziła się we wsi Poddołchy w powiecie Rawa Ruska. Mama Pani Gieni pracowała na gospodarstwie, a tata był gajowym. Wojna, podobnie jak wielu innych Polaków, okrutnie doświadczyła również Lechów. Po przyjściu ruskich cała rodzina musiała wynieść się z domu, a na zabranie tylko najpotrzebniejszych rzeczy miała pół godziny. Resztę dobytku musieli zostawić na pastwę czerwonych. Jak opowiada nam jubilatka zabrali niewiele, ponieważ trzeba była zająć się jeszcze młodszym rodzeństwem. Wysiedleńców wywieziono na wschód. W transporcie spędzili co najmniej trzy tygodnie aż trafili w końcu do ogromnego lasu. Poza morzem drzew czekał na nich tylko barak, który służył za dom. Mieszkali w nim nie tylko Lechowie, ale również inni.
Mieszkanka Cedrów Małych musiała pracować w lesie. Do wyrębu drzew była jednak za słaba, dlatego zajmowała się robotami porządkowymi. Jak dla każdego zesłańca był to trudny czas. Brakowało jedzenia. Robotnicy dostawali zaledwie 50, a dzieci 30 dag chleba. Jakby tego było jeszcze mało w lesie wybuchł pożar, który strawił ich barak, a w oczekiwaniu na nowy cała rodzina spała pod gołym niebem. Okazało się, że las był tylko przystankiem w dalszej wędrówce. Lechowie trafili na wyspę, która miała być ich nowym, a może i ostatnim domem. Nic jednak mylnego, bo czerwoni na rodzinę Lechów mieli zupełnie inny plan. Z wyspy zabrali ich do kołchozu, gdzie przepracowali kolejne 4 lata.
- Tu też głód zaglądał w oczy, bo za pracę dostawaliśmy niewielkie ilości mąki. Wędrówka zakończyła się dopiero po wojnie. Z dalekiego świata do ukochanej ojczyzny jechaliśmy sześć tygodni. Zatrzymaliśmy się w Szczecinie – opowiada jubilatka.
Na stałe osiedlili się na Żuławach Gdańskich, gdzie Pani Genowefa poznała Tadka – swojego późniejszego męża. Wspólnie zajęli się pracą na gospodarstwie. Wychowali córkę i trzech synów. Dziś nestorka rodu może cieszyć się już tylko miłością córki Ireny. Seniorka doczekała się 8 wnucząt, 15 prawnucząt i 2 praprawnuków, a trzecie jest w drodze.
- Specjalnie na urodziny babci przyjechała ciocia Bogusia z Trzebiatowa, która wspólnie z drugą ciocią – Elą z Sopotu przygotowały urodzinową imprezę dla babci. Na urodzinach nie zabrakło licznego grona sąsiadów i koleżanek, z którymi babcia mogła porozmawiać. To był chyba najlepszy prezent jaki można było dla niej przygotować – mówi nam wnuczka Sylwia.
Niedawno powiększyło się grono koleżanek Pani Genowefy. Jej najwierniejszą przyjaciółką stała się bowiem kotka Fruzia, która jest teraz nieodłączną towarzyszką życia.
Jubilatkę z Cedrów Małych z życzenia, kwiatami i prezentem odwiedził również wójt Janusz Goliński i przewodnicząca Rady Gminy Justyna Słowińska.
- W tym szczególnym dniu jeszcze raz składam Pani Genowefie najserdeczniejsze gratulacje i życzę świętowania kolejnych rocznic. Mieszkanka Cedrów Małych przeżyła w swoim życiu wiele chwil radosnych i dramatycznych, uczestnicząc w doniosłych i trudnych losach naszej ojczyzny, przez co młodym pokoleniom daje przykład pięknego życia – mówi Janusz Goliński, który przekazał również specjalne urodzinowe życzenia od Dariusza Drelicha - wojewody pomorskiego.