Na terenie naszej gminy mieszka zaledwie garstka rdzennych żuławiaków. W tym skromnym gronie znajduje się Pani Elżbieta Chechła, która ukończyła 90 lat.
Zacna jubilatka – z krótką przerwą – mieszka w Giemlicach. Tam żyli jej dziadkowie i rodzice. W czasie II wojny światowej cała rodzina została przetransportowana do obozu jenieckiego na terenie Dani i było to właśnie jedyne rozstanie z rodzinnym domem.
- Cała rodzina trafiła na statek, który odpływał ze Świbna. Zawieziono nas do obozu, w którym znajdowali się obywatele różnych europejskich nacji. Po zakończeniu wojny rodzice mieli możliwość wyboru dowolnego kraju, w którym chcieliby rozpocząć życie w nowej, powojennej rzeczywistości po wyjściu z obozu. Wybrali ojcowiznę w Giemlicach – opowiada rodzinną historię Kurt Walenczykowski, brat Pani Elżbiety.
Seniorka rodu była najstarsza z ośmiorga rodzeństwa Walenczykowskich. Jeszcze przed wybuchem wojny, ale też i po jej zakończeniu ojciec – Paweł pracował na kolei, na tzw. wąskotorówce, która również po wojnie funkcjonowała na terenie naszej gminy. Tam też pracował przyszły mąż mieszkanki Giemlic – Władysław. Miłość, wierności i uczciwość małżeńską ślubowali sobie dokładnie 21 maja 1953 roku. Małżonkowie wychowali dwóch synów i trzy córki, a jubilatka doczekała się po 17 wnucząt i prawnucząt. Pani Elżbieta – mimo że zajmowała się niewielkim inwentarzu – pracowała jako pomoc domowa w jednej z gdańskich parafii, a potem także w Giemlicach.
Jubilatkę z życzeniami i prezentami odwiedził wójt Janusz Goliński.
- Za mną kolejne, bardzo sympatyczne spotkanie z seniorką, która świętowała 90. urodziny. To nie tylko mile spędzony czas, ale również lekcja historii, a czasami także lekcja życia. Pani Elżbiecie życzę przede wszystkim zdrowia, by każdy następny dzień upływał jej w dobrym stanie – życzy wójt Goliński.