Nie wszyscy wierzą, że czas potrafi być łagodny. Że lata mogą dodawać mądrości, ale nie muszą odbierać siły i samodzielności. A jednak są wśród nas osoby będące żywym dowodem na to, że wiek – nawet tak imponujący jak 94 lata – nie oznacza rezygnacji z aktywności, pasji i życia z podniesioną głową. W Cedrach Wielkich takim przykładem jest Pani Stefania Iskra – kobieta pogodna, pełna energii, ciekawa świata bardziej niż niejedna osoba młodsza o pół wieku.
Dawno temu, w podkarpackiej wsi Hadle Kańczuckie, przyszła na świat najmłodsza z trojga rodzeństwa. Jej dzieciństwo przerwał wybuch wojny. Dzień, na który czekała, by rozpocząć szkołę, zamienił się w czas niepewności, hałasu i strachu. Rodzina musiała opuścić własny dom, oddając go stacjonującym tam żołnierzom, a gdy przyszła chwila odbudowy – los znów zadrwił, uniemożliwiając powrót do normalności.
Wielu mieszkańców Podkarpacia postanowiło wtedy poszukać nowego miejsca do życia. Stefania – mając zaledwie 15 lat – wsiadła do towarowego pociągu i ruszyła na zachód. Po czterech dniach dotarła do Wrocławia, ale serce podpowiadało jej, że jej droga prowadzi jeszcze dalej. I tak dotarła na drugi kraniec kraju, na północ – do Cedrów Wielkich. Tu było trudno – ruiny, brak prądu i bieżącej wody, a jednak właśnie tu znalazła swoje miejsce, dom i miłość. Tu poznała Stanisława, z którym stworzyła rodzinę, wychowała trzy córki, doczekała wnuków i prawnuków.
Dziś jej bliscy opowiadają o niej z uśmiechem i ogromną dumą.
- Mama ogólnie ma się dobrze, choć z okiem wciąż trochę „walczymy”. Po drodze przypałętał się jeszcze nowotwór. Na szczęście gdańscy lekarzy szybko zajęli się raczyskiem. Mama nie może nawet na chwilę przystanąć. Zaledwie w tydzień po powrocie ze szpitala zaczęła pracować, co spowodowało, że straciła nieco sił. Musieliśmy jednak delikatnie ją przyhamować, bo zdrowie jest ważniejsze. Teraz mamy rodzinne dyżury, żeby pilnować, by nie przemęczała się za bardzo i pozwoliła sobie na chwilę oddechu – mówi nam córka Leokadia.
Mimo to czcigodną jubilatkę wciąż roznosi energia.
– Mama wciąż chce iść do przodu, ciągle planuje nowe rzeczy. Pewnego dnia mówi: „Kup mi lepszy telefon”. Myślę, że gdybyśmy założyli jej konto na Facebooku, to znalazłaby tam szybciej znajomych niż my. Ale i na tym nie koniec. Zażyczyła sobie również Air Fryer – dodaje córka. – Jest ciekawa nowoczesności, a to chyba najlepszy dowód na to, że w sercu człowiek może pozostać młody naprawdę długo.
Wójt Dawid Pietrucha odwiedził Panią Stefanię z prezentem i bukietem serdeczności, składając jej życzenia płynące prosto z serca.
– Czcigodnej jubilatce raz jeszcze życzę, zdrowie dobre towarzyszyło każdego dnia, jak wierny przyjaciel, bo w tej chwili jest ono najważniejsze, ale gratuluję również kochającej rodziny i setki wspomnień. Niech każdy kolejny dzień będzie spokojny, jasny i życzliwy – życzy Dawid Pietrucha.
Takich ludzi chce się nie tylko podziwiać. Chce się przy nich wierzyć, że życie – jeśli pielęgnowane – może trwać długo, zdrowo i radośnie.
Sto lat, Pani Stefanio. I ani dnia mniej.



































